Blogowanie i biznes

Czymże jest dla mnie i dla Ciebie biznes? Jak zarabiać pieniądze nie będąc przy tym człowiekiem z urodzenia bogatym? Postaram się wytłumaczyć wszystko na tym blogu...Nie jest to proste i nigdy nie było, ale istnieją ciekawe sposoby...

Obserwacja za obserwację, komentarz za komentarz (obs za obs, kom za kom) - zalety i wady

2 komentarze


Jak blogować to z pasją - każdy blogoznawca zechce Ci to wmówić i słusznie. Blog jest stroną, którą prowadzimy hobbistycznie, niektórzy piszą pamiętniki, opowiadania, inni dzielą się swoją wiedzą.

Chciałbym poruszyć pewną kwestię. Z tytułu wpisu od razu można wywnioskować, że skieruje swoje wypociny w stronę sztucznego zdobywania ruchu na stronie. Jakkolwiek byście mogli uważać, nie jest to ani złe, ani dobre. Jest to dość obojętna forma zdobywania wyświetleń.

Tak, właśnie - wyświetlenia. Blog zwykle cechuje się tym, że umieszczamy na nim wszelakie statystyki dotyczące liczby wyświetleń naszego skarbu. Na początku blogowania trudno jest zaciekawić kogokolwiek swoimi wpisami, przecież tego typu blogów prawdopodobnie jest niezliczona ilość, a my jesteśmy tylko ziarenkiem piasku w tej grze.

Nie trudno zrozumieć ten schemat. Wyświetlenia z początku można zdobywać "sztucznie". Od tego są grupy facebook'owe, autosurfy (strony oferujące wymianę ruchu na stronach internetowych), czy też programy generujące różnego pochodzenia IP - a od nich wyświetlenia. Z pewnością większość bloggerów nie znając czeluści internetowego zła wybierze grupy na facebook'u.

Czy nie za często widzimy w grupach posty typu "obserwuj mnie, a ja zaobserwuje Ciebie", "komentarz za komentarz".

Dlaczego?

Wielu z was pewnie bawi się w to tylko po to, by zdobyć komentarze i obserwacje. Według was nie ma to większego znaczenia po co w ogóle to istnieje. Zatem prawdę powiadam wam - jest zupełnie inaczej!

Nie stwierdzam, że 100% pochwalam takie zachowanie, ale faktycznie - takie działania pozwalają nam uatrakcyjnić bloga wśród innych, wybić się chociaż troszeczkę.

Obserwacja za obserwację.
Czym więcej osób obserwujących blog, tym bardziej wydaje się on być wiarygodny. Ludzkie oko uwielbia piękno. Dzięki zwiększonej liczbie obserwatorów pokazujemy, że treść bloga ma jakieś głębsze przesłanie i warto go czytać. Proste.

Komentarz za komentarz.
Czym byłby blog bez komentarzy? Ludzie czytają wpisy to i zwykle je pragną skomentować. Stawka jest jednak większa niż praktyczne poklepanie po ramieniu bloggera. Bawiąc się w tą grę często specjalnie umieszczamy linki (odnośniki) do naszych blogów. Nie powinienem chyba dodawać, że treść komentarza powinna mieć jakiś sens, szanujmy swój blog i innych, jeśli chcesz żeby twój blog był odbierany na poważnie to zachowuj się POWAŻNIE. Odsyłacze pełnią rolę piramidy linkowej, co uwydatnia nas w Google. Miły zamiennik dla mini web katalogów. Z drugiej strony czytelnicy danego bloga mogą zwrócić uwagę na nasz komentarz i wejść w link do bloga.

Gdy nasz blog oferuje coś więcej niż za przeproszeniem lifestylowe stylizacje nastolatków to mamy oczywiście większą szansę, że ktoś dajmy na to normalny czyt. starszy i dojrzalszy zainteresuje się naszą stroną.

Koniec zalet. Przyszła pora na wady.

Wbrew pozorom nie jest ich zbytnio dużo.

Na talerz rzuca nam się od razu fakt, że uczestniczenie w tytułowej zabawie może zniechęcić potencjalnych odbiorców dla bloga. Komentarze praktycznie nie mają wad - są nam pomocą, gdy mądrze wykorzystujemy fakty opisane powyżej. Wpisy w grupach facebook'owych czyta wiele ludzi i możemy przestać być dla nich "interesujący", gdy oczekujemy wyłącznie nic nie znaczących obserwowań stron.

Cóż, musimy też pamiętać, że kiedy ktoś nas zaobserwuje - nawet sztucznie to będziemy się mu pojawiać, kiedy dodamy jakiś nowy post na blogu (a nóż może wejdzie i zostanie na blogu?).

Obserwatorów zdobywać możemy też przez Google+, co bardzo ułatwia sprawę. Nie dość, że Google automatycznie pozycjonuje nam wpisy, to nasi obserwatorzy szybciej zostaną powiadomieni o nowych możliwościach naszego bloga.

Sayonara i miłego blogowania!

2 komentarze :